MaGazyn Internetowy Wirtual
Nr 10
Wywiad z Anną Marią Muchą
           Wszystko rozpoczęło się całkiem zwyczajnie, otóż wyjeżdżając na ferie, nie spodziewałem się, że spotkam w autokarze znajomą z minionych lat, zabrzmiało to nostalgicznie, ale ja i Julia chodziliśmy do tej samej podstawówki, przyznam, że na początku jej nie poznałem, potem rozmowa się jakoś nie kleiła, ale w końcu, po pewnym czasie, plotkując na wszystkie możliwe tematy dotarliśmy do "Młodych Wilków 1/2". Ze zdziwieniem zauważyłem, jak wielu młodych ludzi jest zafascynowanych osobą Ani Muchy, która notabene okazała się przyjaciółką Julii, gdy już wysłuchałem wszystkich ploteczek na jej temat, stwierdziłem, że w sumie musi to być klawa dziewoja. Ferie się skończyły, wróciłem do Warszawy, minęło parę tygodni, zdążyłem się pokłócić z naczelnym, jeszcze wcześniej zostać awansowanym na jego zastępcę, kiedy się pogodziliśmy, miałem wrażenie, że każdy z nas stara się być jak najsympatyczniejszy dla drugiego. Michał powiedział, że jest wielbicielem talentu i urody Anny Marii Muchy, pomyślałem, że może pociągnąć za kilka sznurków i przeprowadzić wywiad z tą młodą, uroczą osóbką. Po latach cierpień i wyrzeczeń udało mi się to, co prawda wyszło na to, że jestem najbardziej upierdliwym człowiekiem na świecie, ale czego się nie robi dla Wirtuala! Umówiłem się z Anią we czwartek pod jej szkołą. Jeszcze wcześniej naczelny przysłał mi pytania, które "powinienem" jej zadać. Po drodze do kawiarni, uprzedziłem ją o tym zestawie, spytała się jakiego typu są to pytania. Odparłem, że coś w stylu "czy preferujesz bieliznę (czyżby Michał był fetyszystą) marki Triumph czy może Italian Fashion?". Dowiedziałem się że Palmers, nie chciałem wyjść na ignoranta, więc udałem, że wiem o co chodzi, nie mając pojęcia o tej marce, otóż żadna z moich kobiet nie używała tej marki, ale zostawmy to. Mój wywiad doniósł mi, że jeden biustonosz Palmersa kosztuje ok.500 zł - szczęka mi opadła. To by było na tyle jeżeli chodzi o wstęp, dodam tylko jeszcze, że w wywiadzie pomagała mi Żaba, miał to być krzyżowy ogień pytań. Więc do boju:

Anna Mucha: Jestem straszną gadułą.
Soutys: I bardzo dobrze, więc pytanie numer jeden, wymyślone jeszcze dzisiaj. Co byś powiedziała, żeby zostać dziewczyną Bonda?
A: Rzeczywiście pytanie są przez zaskoczenie, którego?
S: Do wyboru do koloru.
A: Ale pod warunkiem że miałabym zagrać, a nie wiesz...
S: No o to mi chodziło.
A: To bardzo chętnie, byłby to drugi film akcji w którym gotowa byłabym zagrać.
S: To jeżeli chodzi o wstęp. Teraz mi powiesz jak trafiłaś do branży.
A: Opowiadałam to już po stokroć...
S: Ale jak chcę poznać prawdę i tylko prawdę
A: Jak miałam 9 lat, czyli 89 rok, znajomy, wiedząc o tym, że biorę udział w jakiś szkolnych teatrzykach, postanowił zabrać mnie na zdjęcia próbne w charakterze osoby towarzyszącej jego synowi
S: Uuuuuu!
A: Nie! Ja miałam 9 lat, on 10, wiec nie uuuuuuu!, chodziło oto by być bardziej ośmielonym, poszliśmy tam razem, ja miałam go wspomagać, on mnie, tyle że on miał brać udział w zdjęciach, a ja miałam oglądać jak wygląda wielki świat. Po 2 tygodniach usłyszałam, że ja dostaję rolę, a chłopak nie, jemu to w żaden sposób, nijak nie przeszkadzało. Ja miałam zobaczyć jak to wygląda ten wielki świat i tak sobie właśnie patrzę
S: Pewnie czuł się załamany, ale skoro jesteśmy przy facetach powiedz jak Ci się pracuje z kolegą z Mixera?
A: ...z Rusinkiem? Marek Rusinek...
S: No.
A: Przygotowany jesteś, a wiesz jak miał na imię?
S: Nie wiedziałem...
A: Ale wiedziałeś że tak zareaguję. Rewelacyjny, uwielbiam go.
S: Dla niewtajemniczonych poniedziałek 15:10 - 15:35 TVP2, sprawdziłem. A teraz pytanie krępujące, swego czasu na wycieczce szkolnej o 2 w nocy usnęłaś w wannie i zalałaś hotel!
A: Skąd to wiesz? Ale Batory to jest taka szkoła, szkoła plotkarzy. Nie usnęłam tylko zamaszyście brałam prysznic, po drugie niektórzy twierdzą, że byłam pijana, nigdy nie piłam, nie byłam pijana i nie pije. Po trzecie zorientowałam się, że coś jest nie tak w momencie, gdy usłyszałam walenie do drzwi, podejrzewam, że było coś nie tak z wanną, o tyle, o ile tam rura pod spodem musiała pęknąć. Oczywiście cała woda się wylała, teraz jak się mnie ktoś pyta, jak długo się myję, lub ile wody zużywam, odpowiadam, że pół korytarza i cały pokój.
S: O ile wiem, to wodę się płaci od metra lub od osoby, więc ilość nie kosztuje. A teraz pytanie z cyklu naczelny pyta...
A: Ale mnie pytaniami zaskoczyłeś.
S: Co sądzisz o Leonardo di Caprio
A: Boże, jakie naczelny ma sorry, głupie pytanie, jeszcze na temat bielizny, to rozumiem...
S: Zamieszczę to, obowiązkowo!
Żaba: Ja się nie przyznaję do tych pytań.
A: Naprawdę, o Boże...
S: Spokojnie, mam całą listę
A: Leonardo jest utalentowanym człowiekiem i byłby to dla mnie wielki zaszczyt zagrać u jego boku, w samych superlatywach. Najfajniej to skomentowała moja koleżanka, po projekcji Tytanica, kiedy siedziała, obie płakałyśmy, strasznie płakałyśmy...
S: A ja nie płakałem!
A: .. w każdym bądź razie, ona głośno płakała i mówiła, "Leonardo kiedyś zostanie moim mężem, jestem pewna". A ja siedziałam obok niej i mówię: "Julia naprawdę, ja wam będę robiła kolację i sprzątała". Myślę, że to oddaje całą sytuację. No nie szaleję za nim, nie jest to mój typ mężczyzny. Bardzo go cenie, za to co robi i jakim jest człowiekiem, ale nie za to jakim się urodził i czy ma 50 kilo...
S: czy 150, żywego ciała. Ale mimo wszystko czy była byś skłonna zaśpiewać o Leonardo za Take 4 "taki sexy chłopak".
A: Nie znam!
S: Następne pytanie wiąże się z boys i gils-bandach, stąd Take 4, słuchasz zespołów tego typu?
A: Co ty?
S: Nawet Kelly Familly?
A: Mam wyplakatowany cały pokój, Angelo, nawet wiem jak się nazywa. Poznałam kiedyś ich osobiście, notabene wywarli na mnie obrzydliwe wrażenie, zadufanych, ohydnych zamkniętych w sobie ludzi. Ja jestem estetką, niestety, uważam, że jeżeli ktoś nie jest piękny, to przynajmniej powinien dbać o siebie. Oni byli tak ohydni, tak brzydcy, koszmarni, nawet o siebie nie dbali, to było takie wręcz wypaczone. W każdym bądź razie, to co było niewątpliwie ich ogromną zaletą, to ochroniarz biegnący za najmłodszym z dzieci, który chyba żeby podkreślić ich brzydotę, był chyba jednym z ładniejszych ludzi, których widziałam tam na sali.
S: No właśnie jaki jest twój ideał faceta?
A: Nie ma ideału, żeby był interesujący, ja wiem, że każda tak mówi, itd. itd. Z odpowiednim poczuciem humoru, żebyśmy się nie zanudzili ze sobą. Chyba nie umiem posługiwać się łyżka i widelcem (Ania właśnie zabierała się za spaghetti - przyp. S.).
S: To też napiszę...
A: Z poczuciem humoru, odpowiadającym mojemu...
S: Cały ja!
A: Tylko musi być dla mnie autorytetem.
S: Tym bardziej. Dobra, były Młode Wilki, Panna Nikt, Lista Schindlera, a co byś chciała, żeby było teraz?
A: James Bond. Pod warunkiem, że Jamesa by grał Leonardo di Caprio. A ja bym występowała w bieliźnie firmy Triumph!
Ż: Palmers.
A: Co za faux pas popełniłam, straszny błąd. A tak naprawdę, to chciałabym, żeby na razie był spokój.
S: Na razie luz, a potem matura.
A: Za rok co prawda, szczęśliwie.
S: Przyznam, że musiałem to zweryfikować. Właśnie jak reagujesz na drobne kłamstewka na swój temat. Np. tydzień temu Multikino podaje "Ania Mucha kończy w tym roku 18 lat i robi maturę".
A: Nie którzy z jakąś niespożytą energią, z uwielbieniem mnie postarzają.
S: Jak jesteśmy przy plotach, to swego czasu Życie Na Gorąco pisze, że zafascynowałaś Jarka Żamojdę i "czyżby zanosiło się na romans?"
A: ...z Młodymi Wilkami?
S: Zapewne... z Jarkiem Żamojdą.
A: No dobrze no, to co mam powiedzieć?
S: Jesteś za czy przeciw?
A: Nie no pytanie jest tak absurdalne, że nawet nie będę starała się wymyśleć na nie odpowiedzi.
S: A teraz pytanko, o które Żaba suszyła mi cały dzień, jaki jest Krzysio Antkowiak?
A: I czy zanosi się na romans?
S: To też.
A: Nie na romans się nigdy nie zanosiło, zamknięty w sobie, ma swój świat w którym żyje, jest jak kot chodzi zupełnie swoimi drogami, ma własny sposób myślenie. Często nie jestem w stanie przebić się przez tę całą skorupę, tego co się dzieje wokół niego, mogę wołać, krzyczeć, stawać na rzęsach, no nie wiem, wszystko bym mogła zrobić, nawet uchylić rąbka Palmersa...
S: Taaaaaak? Ho ho!
A: Nic go nie ruszy.
S: Jest twardy, jak Bogusław Linda.
A: Bogusław Linda. Poznałam dwukrotnie, najpierw przy "Pannie Nikt" i on już coś tam kręcił z "Tato", a potem spotkałam go na planie jakiegoś filmu, gdy wpadł przywitać się z Olafem Lubaszenko. Zrobił na mnie fantastyczne wrażenie i chciałabym spotkać się z nim jeszcze kiedyś. Nie twierdzę, że na planie.
S: A powiedz mi jak wygląda ten twój tzw. rozkład jazdy. Rano śniadanko i do szkoły, a co robisz po szkole, oprócz udzielania wywiadów.
A: Idę do domu i odsypiam noce, które zarywam, ciężko jest mi się zorganizować, jakoś ciężko jest mi usiąść do lekcji. Robię to na ogól po 12-tej w nocy. Spotykam się ze znajomymi, czytam książkę. Teraz, już kolejny raz czytam "Malowanego Ptaka", nie wiem co mnie ciągnie i trzyma przy tej książce. Jest ona taka ohydna i obrzydliwa, że nawet dzisiaj mój profesor od geografii powiedział, że nie dziwi się, że jak taki facet, miał taką wyobraźnie, to że sobie tak strzelił w łeb. I tak skończył. Koszmarna książka.
S: Ludzie mają różne hobby! Rozmawialiśmy już o boysbandach, ale nie powiedziałaś jakiej muzyki słuchasz.
A: Różnej, w dużej mierze polegam na stacjach radiowych, obecnie słucham RMF FM, z ogromną radością, bo poznałam wielu ludzi stamtąd. I dlatego zmieniłam rozgłośnie na nich, bardzo się cieszę.
Ż: A czego słuchałaś wcześniej?
A: Radia Zet, oczywiście, a tak w ogóle, to po pierwsze nie mam wieży, po drugie jestem tak usposobiona, że czasami chciałabym posłuchać jednak tego, na co mam ochotę, a nie sieczki podawanej przez rozgłośnie, choć z drugiej strony ta sieczka strasznie mnie cieszy.
S: Dla odmiany kolejne pytanie naczelnego, czytam: jaki sposób uważasz, stosowany przez facetów, do podrywania płci pięknej?
A: Skuteczny.
S: A co myślisz o filmach typu Kiler, Sexmisja....
A: Kilera nie widziałam...
S: No jak mogłaś?
A: Cholera przepadło...
S: Mam cię cenzurować?!
A: Nie, ja brzydko mówię i jedyna słowa to cholera, pieprzyć, jeszcze kurcze i kurde, po prostu mam tu taką blokadę, takie...
S: ...jabłko Adama.
A: Tak!
S: Jasne... A powiedz mi, domyślam się, że ludzie ci na ulicy poznają, choćby dlatego że ja Cię poznałem.
A: Bo czekałeś na mnie, ale generalnie zależy to od tego, czy jestem na fali.
Ż: A ja cię nie poznałam, szczerze mówiąc, myślałam, że jesteś wyższa.
S: Aniu podziękuj za komplement!
A: Ta, taki mały karakan, metr 59.
S: Na obcasach i w kapeluszu?
A: Strasznie mnie to, oczywiście, swego czasu denerwowało, tak sobie myślałam, że metr 60, no 61, to byłoby coś. No ale nie, mam, podkreślam, metr 59!
S: A zdarzyła ci się kiedykolwiek taka sytuacja, natrętnego fana, typu: ach Anna, jesteś wspaniała, twój plakat wisi nad moim łóżkiem, czy mi go podpiszesz?
A: Ychy! Przecież jestem wspaniała, cudowna, i w ogóle fantastyczna uuuuuuaaa!
S: A wszyscy twoi wielbiciele są cool!
A: Cool! No czasami się to zdarza, jak na fali. Zresztą ludzie mają tą fatalną cechę, że się nie rozglądają.
S: No nie, ja się zawsze oglądam za pięknymi kobietami!
A: Rozglądać się może rozglądają, ale nie wszyscy widzą!
S: Mówiłaś , że nie używasz alkoholu, a co z innymi staffami, papierosy, coś innego?
A: Nie korzystam i nigdy nie korzystałam, nie jestem fanatyczką zdrowego trybu życia, jem tłuste makarony i w ogóle, ale nigdy mnie to nie pociągało.
Ż: A powiedz mi, co w ogóle ty, myślisz o Młodych Wilkach!?
A: Co mam ci powiedzieć?
Ż: Chodzi mi oto czy dla Ciebie jest to dobry film...
A: Uważam, że jest to film przeznaczony dla określonego typu ludzi, którzy będą się na nim dobrze bawili i nie oznacza to, że wszyscy będą się dobrze bawili i nie oznacza, ze nie znajdzie się 500 tys. widzów, którzy się będą źle tam bawili.
Ż: Ale do kogo twoim zdaniem jest on adresowany?
A: Na pewno do młodych ludzi, niewątpliwie...
Ż: ...do ludzi w twoim wieku...
A: W moim i młodszych, ale myślę, że zależy to od indywidualnego podejścia.
Ż: A czy to jest film, który cenisz?
A: Tak ma on dla mnie wartość osobistą, cenię go za to wszystko co mi dał, myślę, że gdyby była tylko "panna Nikt" a potem cisza, to nie przyszlibyście do mnie. Cenię Jarka za to, że zrobił pierwszą część, za to, że zdobył tylu widzów. Za to, że w zasadzie rozkręcił polską kinematografię, bo był pierwszą osobą z takim filmem, na który poszło 600 tys. widzów, to było wcześniej nie do pomyślenia. Potem się pojawiły inne i ludzie zaczęli chodzić na polskie filmy, to jest bardzo fajne. Jednak nie jest to, dla mnie, film, w żaden sposób kultowy, choć w pewnych kręgach jest i spotykałam takich ludzi.
Ż: A jak się czujesz, gdy czytasz nie najlepsze recenzje, odbierasz to osobiście jako jakiś cios?
A: Kiedyś mi powiedziano coś bardzo mądrego, że lepiej jest jak mówią źle, niż jak nic nie mówią. Uważam, że krytycy, są bardzo specyficznymi ludźmi i mimo że skrytykowali pierwszą część, to zyskała ona dużą publiczność. Krytycy, jest to zamknięte środowisko 50, no 100 osób. Ale jest te 500 tys. widzów, którzy rzadko kiedy liczą się z ich zdaniem, biegną do kina w momencie, gdy film przez nich jest nazywany złym. Jest to jakaś nasza przekora. Kontaktu z krytykiem, żeby go zrozumieć się uczymy. Jeżeli chodzi o ten film, to jestem bardzo obiektywna, może nie teraz, gdy rozmawiam z wami, kiedy jest włączony dyktafon. Cenię uwagi krytyków i jestem zwolenniczką krytyki konstruktywnej, ale głupiej krytyki, która nic nie wnosi w życie i krytykuje tylko po to, żeby powiedzieć, bo ktoś ma zły humor, to przepraszam, ale nie jestem w stanie znieść pod żadnym pretekstem.
S: Cos w stylu: Anna Mucha zagrała beznadziejnie, bo ja jestem zazdrosna i ja powinnam dostać te role?
A: No tak.
S: Wiemy już o Palmersach itp., ale powiedz cos o kosmetykach, wniosek z tego, że naczelny jest fetyszystą.
A: Spójrz na mnie, nie używam kosmetyków, no używam, bo nie wyobrażam sobie życia w dzisiejszych czasach bez mydła...
S: W sumie włosy masz czyste...
A: Dzięki!
S: Proszę.
A: Ciekawa jestem, co byś powiedział, gdybym miała brudne?
S: Też bym powiedział, że masz czyste.
A: Raczej się nie maluje, to zależy od mojego własnego samopoczucia.
S: A wyobraź sobie taką sytuację, kończysz 18 lat...
A: Już za miesiąc
S: Wszystkiego najlepszego...a tu nagle dzwoni telefon, pan z..
A: Napisz to, napisz: 26 IV mam urodziny
S: To się zwalimy na chatę, ale wcześnie zadzwonię.. Ale wróćmy do pytanie, kończysz 18 lat, dzwoni pan z Playboya i proponuje ci sesje. Co ty na to?
A: Pytanie naczelnika?
S: Nie moje. Nie chodzi mi oto, że musisz pozować do aktów. W Playboy bywają też kobiety w bieliźnie, może to być Palmers, wiem, bo jak jestem przy kasie to czytuję, czytaj oglądam.
A: Jeszcze kiedyś bym Ci powiedziała, że tak, poszłabym na pewno, ale teraz... Nie! Poszłabym na pewno!
S: Zamawiam prenumeratę!
A: Wychodząc z założenia, że byłyby to zdjęcia ładne, takie jak miała Kayah. Co prawda było wiele głosów oburzających się, jak to, że nie widać jej biustu. Zgadzam się na zdjęcia erotyczne ale ładne, nie wyuzdane, prosto do ............. (to nie znam marki więc nic nie napisze - przyp. S.), ale na rozkładówkę, to nie. W końcu zawsze mogę iść na sesje, a potem zastanawiać się nad publikacją.
Ż: Ale mnie interesuje Lista Schindlera! Dla mnie było to wielkie przeżycie, szczególnie, że byłam wtedy młoda.
S: Tak, a teraz jestem stara.
Z: Spielberg był dla mnie kimś...
A: Słuchaj, uwielbiam Spielberga i jego rodzinę, jest to tak szalenie ciepły, cudowny, naturalny człowiek. Mam hopla na jego punkcie. Nasze pierwsze spotkanie wyglądało następująco, oczywiście miałam okulary i wielki problem, czy mam je nosić na zdjęciach, czy nie? No i poszłam do Stevena Spielberga, jeszcze wtedy był to dla mnie pan Spielberg, wielki znany... Oczywiście od razu była Ania i Steven, bez problemu. No i Steven, kazał mi zdjąć okulary i pyta się co widzisz, pokazując mi zamkniętą pieść, ja mówię, jak to co, rękę. Tak ale ile palców. Dla mnie to był szok, odpowiedziałam najpierw po Polsku, jak to ile zero. I potem zrozumiałam, że po Polsku, ale zrozumiał zero, powiedział, wiesz co, załóż okulary. Po dwóch dniach, ktoś tam doszedł, że okulary są za nowoczesne, bo mają skrzydełka na nosie, i coś tam coś tam.. Efekt był taki, że zrobiono mi inne okulary. To było nasze pierwsze spotkanie. Potem śmialiśmy się ze Stevenem, że mnie zaadoptuje i weźmie do Stanów, potem zaprzyjaźniłam się z jego córką. Z jego całą rodziną. Najfajniejszy był Tio, jest zaadoptowany przez Stevena i jego żonę, murzynek. Najpiękniejszy był widok. gdy Tio po raz pierwszy zobaczył śnieg. Jak Tio murzynek bawi się na śniegu, rozkoszny widok. Strasznie mi było przykro, gdy wyjeżdżali, płakałam ogromnie...
S: A co z adopcją?
A: No, moja mama nie bardzo byłą rada. Nie do końca.
S: Jednak czasami z rodzicami tylko kłopoty...
A: No! dokładnie.
S: Potem jeszcze przysłał mi zdjęcia, to był najcudowniejszy rok w moim życiu.
Ż: Ale utrzymujesz z nim jakieś kontakty?
A: Utrzymuję okolicznościowe, kartki. I mimo że miejsce było niespecjalne, wspominam go bardzo miło.
Ż: A jakie wrażenie na tobie zrobiła postać, którą grałaś.
A: Pod tym względem jestem spaczonym dzieckiem, bo mając 9 lat, mama musiała mi wytłumaczyć dlaczego inne dziewczynki mają ładna lalki i sukienki, a ja jedną starą podartą lalkę i sukienkę w paski z opaską na ramieniu. No ale moja mama mi wyjaśniła, potem sama zaczęłam dochodzić do tego, przeczytałam "Medalionu" Nałkowskiej. Przeczytałam mnóstwo różnych książek. I potem znowu zagrałam u Stevena Spielberga, nie czuję się jakoś napiętnowana tą rolą. Zagrałam ją jak każdą inną. No i o tyle jestem spaczona, że jak coś się dzieje co dotyczy kultury żydowskiej, to muszę być na bieżąco, muszę o tym wiedzieć. Poza tym byłam kilka razy w Izraelu!
S: Dobra, żeby było weselej, zmienimy klimat, mam nadzieję, że żaden TIR, nie przejedzie i nie zagłuszy twojej odpowiedzi, mianowicie, jak to jest po malajsku? Przyznaj się.
A: Po maltańsku...
S: Maltańsku, kajam się w prochu i pyle.
A: Naczelnik?
S: Jaki naczelnik, a.... nie, moje
A: Nie powiem ci, to wiedzą tylko ja, reżyser, Struś.
Ż: Ale wiecie, to już coś.
S: Czuję się oszukany...
A: Szukajcie a znajdziecie...
S: Zadzwonię do prof. Lew - Starowicza, to może mi powie. Wtedy osiągnę nirwanę. A powiedz mi, czy lubisz w ogóle udzielać wywiadów?
A: To zależy od ludzi...
S: A jak oceniasz nasz tandem
A: Jak rozmawiam z wami jest mi bardzo miło. Ale w jednym z miast, poznałam mężczyznę, któremu, przepraszam, śmierdziało z ust..
S: Grunt to czyste zęby i świeży oddech...
A: Po drugie był nieprzyjemny, a po trzecie zadawał mi pytania typu: Co cię łączy z Krzyśkiem Antkowiakiem i czy poszliście ze sobą do łóżka? Na tej zasadzie. Więc mu powiedziałam, żeby spadał. Więc był zaskoczony, ale zadał mi drugie pytanie na granicy, też mu podziękowałam, ale powiedział, teraz zadam ci pytanie z RH, nie wiem dlaczego, ale powiedziałam słucham, chyba z ciekawości. Spytał mnie jak dostałam się do filmu, więc mu odpowiedziałam, przez łóżko, miałam 9 lat, spotkałam zboczeńca, zaciągnął mnie do łóżka, to był pedofil. Ale tylko raz w życiu powiedziałam komuś spadaj.
S: Ale byłaś okrutna...
Ż: A powiedz czy nie masz problemów z pamięcią, jak zapamiętujesz tekst, na bieżąco?
A: Jeżeli chodzi o Młode Wilki, to na bieżąco, fajnie jest nauczyć się czegoś wcześniej, ale jeżeli chodzi o scenariusz, to nie mam problemów, natomiast jeżeli chodzi o np. biologię, to całkiem na odwrót, mam straszne problemy. Są nie raz teksty nienaturalne i jeżeli reżyser sobie życzy, to się go kuje, ale na ogół się go zmienia.
Ż: A jak oceniasz siebie w Młodych Wilkach 1/2?
A: Wolę grać w Pannach Nikt niż w Młodych Wilkach.
S: ...a Bond?
A: To co innego, ale mówiłam, że jest 2 filmem, w którym byłabym skłonna zagrać..
Ż: A ty nie spytałeś o pierwszy.
S: Mea culpa, maxima
A: ...tak...
S: ...o jacy zgodni jesteśmy.
Ż: Dobra ale jak zobaczyłaś pierwszy raz film?
A: Na 3 dni przed premierą, pokłóciłam się z Jarkiem, powiedziałam, że przepraszam Cię, ale muszę go zobaczyć, żeby wiedzieć czego spodziewać się na premierze. Film był kiepski na premierze, bo dźwięk był beznadziejny, a co jak co, dźwięk jest zrobiony bardzo dobrze. W to wierzę. Zresztą sala kongresowa nie nadaje się do tego typu imprez. Zresztą do żadnych chyba się już nie nadaje oprócz muzyki Disco-Polo. To też byłam niezadowolona. W innych miastach byłam zachwycona. A co do siebie, to od początku do końca wiedziałam, jakie będą komentarze, a po drugie wiedziałam, czego się spodziewać i po filmie... Cholera moi nauczyciele. Wyłącz to proszę. (nagłe wtargnięcie do kawiarni - przyp. S.)
Z: Czy widzisz siebie w scenie zaraz po zagraniu?
A: Nie mam tego komfortu, czasami jak poproszę, ale rzadko.
Z: A nie mówisz: "O Boże jak że to zrobiłam..."
A: Czasami tak, ale wtedy proszę o powtórkę, mimo straty taśmy, reżyser będzie miał więcej materiału, a ja komfort psychiczny, że zrobiłam wszystko, żeby było dobrze.
S: Teraz ja! Przyszły rok, matura, a co potem? Szkoła aktorska?
A: Nie....
S: Boisz się zaszufladkowania?
A: ...tak
S: A zagrałabyś rolę Rambo IV?
A: Nie, jest taka scena jak on stoi goły i się pręży, nie.
S: Bez skojarzeń, proszę.
A: W każdym razie, każdy boi się zaszufladkowania, a ja boję się jeszcze jednego, że po szkole aktorskiej, gdybym pewnego dnia znudziła się filmowcom, to bym nic innego nie potrafiła robić, tylko grać, wolę mięć inne zaplecze a w film bawić się na zasadzie przygody.


           I w ten oto sposób spędziłem, dwie miłe godziny. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. A jeżeli chodzi o uwagę techniczną, to nie umieszczałem w tekście śmiechu Ani i naszego, gdyż wywiad ten byłby wtedy 2 razy obszerniejszy.

Soutys
soutys@webmedia.pl

Reklama
NAJTAŃSZA REKLAMA W WIRTUALU!