MaGazyn Internetowy Wirtual
Nr 10
Raskolnikow II

           W IX Liceum Ogólnokształcącym dziewiętnastolatek, Piotr P., zaatakował przy użyciu siekiery i noża trzy nauczycielki. Dlaczego? Bo się na nie zdenerwował. W samym środku geografii podszedł do nauczycielki i począł wymierzać jej ciosy siekierą. A uczniowie siedzieli sobie w ławce patrząc jak na kolejny odcinek Terminatora. Po czym Piotr wyszedł przez nikogo nie zatrzymany z sali i poszedł do sali gdzie prowadziła lekcje nauczycielka fizyki. Na szczęście nie można mu zarzucić braku kultury, gdyż zaraz po wejściu do klasy powiedział "dzień dobry". Następnie wyciągnął nóż i wbił go nauczycielce w plecy. Po tym wydarzeniu odwiedził prowadzącą lekcje nauczycielkę matematyki i bez słowa przeciągnął jej nożem po twarzy i szyi. Dopiero na krzyk kobiety "Zróbcie coś" uczniowie obezwładnili napastnika. Przed i po przybyciu policji Piotr P. zachowywał się spokojnie. Mówił, iż po wszystkim poczuł "błogi spokój".

Dwa fakty z tego wydarzenia zwróciły moją uwagę. Pierwszy to brak żadnej reakcji klasy na atakowanie nauczycielki. Być może rzeczywiście stosunki nauczyciel-uczeń tak się skomplikowały, że wielu oglądających tą scenę uczniów chciałoby zrobić to samo. I niestety trudno się dziwić, gdy obecnie uczniowie nie traktują nauczyciela jako autorytet, lecz jedynie jako osobę, która musi ich czegoś nauczyć, na typowych i nudnych lekcjach (bardzo często czysto teoretycznych), a później wymagającą od wszystkich tyle samo wiadomości. Bardzo często zdarza się tak, że nauczyciel jest uprzedzony do ucznia przez to, że ubiera się inaczej, nie lubi przedmiotu, którego naucza, że zachowuje się inaczej itp. Jeszcze częściej zdarza się, iż uczniowie, którzy wypracowali sobie opinię prymusa, w późniejszych latach mogą sobie na wszystko pozwolić-ośmieszanie nauczyciela, który popełnił błąd, bezczelne zachowanie podczas odpytywania itp. Nierzadko bywa tak, że nauczyciele się takiemu uczniowi sami przymilają broniąc go przed karami, na które zwykły uczeń byłby niechybnie skazany. Jest to według mnie kompletne nieporozumienie, gdyż każdy jest chyba równy wobec prawa i każdy powinien być ze swoich uczynków rozliczany tak samo. To wszystko osłabia autorytet nauczyciela, przez co inni uczniowie zniechęcają się do niego, traktując go jako niesprawiedliwego. To jak będą wyglądały stosunki nauczyciel-uczeń zależy tylko i wyłącznie od nauczyciela. Grupa uczniów, które zapytałem, czego nauczyciel nie powinien robić powiedziała:
            "Przede wszystkim nie powinien ośmieszać jakiegoś ucznia przed jego klasą, nie powinien też sprawiać, iż uczniowie się go boją, gdyż uważam to za zwykły sadyzm" - mówiła uczennica jednego z trójmiejskich liceów- "uczenie się ze strachu przed nauczycielem powoduje często niechęć do przedmiotu, uczonego przez nauczyciela". Bartek, uczeń I LO w Gdańsku, stwierdził, iż zna przypadek nauczyciela, który "źle zaczął traktować ucznia już od pierwszej klasy, ponieważ uczył kiedyś jego ojca". Nie dziwi więc mnie brak reakcji uczniów wrocławskiego liceum, wydaje mi się, iż w 90% młodzieży by postąpiło tak jak oni.

Drugim faktem jaki mnie zainteresował jest powód dlaczego Piotr zranił swoje nauczycielki. Otóż koledzy Piotra mówią, iż był on sympatykiem nietzschanizmu, jak i satanizmu. Widziano go również czytającego "Mein Kampf". Piotr powtarzał klasę ze względu na jedynki z chemii i biologii. Otrzymał też jedynkę na półrocze z geografii, ale zaraz po feriach ją poprawił. Zapytany przez policję, dlaczego to zrobił, stwierdził, iż nauczycielki były tendencyjne w ocenach - zawsze uważały, że więcej niż mierna mu się nie należy. Przyznał też, iż chciał je jedynie nastraszyć, a nie zabić. Zastanawiam się, czy rozmawiał ktoś z Piotrem P. po tym jak otrzymał oceny niedostateczne. W takich sytuacjach pedagog szkolny powinien rozmawiać z uczniem, starając się mu jakoś pomóc... Ale po co? Uczeń ma jedyne prawo - uczyć się, a jak mu to nie wychodzi to nie dość, że mu nikt nie chce pomóc, to jeszcze może być pewien docinków ze strony wychowawcy, nauczycieli, o uczniach nie wspominając. Wydarzenia podobne do tego we Wrocławiu zdarzają się coraz częściej. Nierzadkie są przypadki napadów z kijami baseballowymi na nauczycieli, szantażowanie, branie jako zakładnika itp. Tylko czyja jest to wina?
Michał Marcinik/SQ
michmarc@webmedia.pl

Reklama
NAJTAŃSZA REKLAMA W WIRTUALU!

Zjednoczone Rydzykanctwo
           Coraz więcej polskich polityków nie chce wstąpienia Polski do struktur Unii Europejskiej. Dlaczego? Bo w Unii nie ma takich chrześcijan jak w Polsce (rocznie statystyczny Polak wypija 11 litrów czystego spirytusu-a podobno szkodzenie sobie samemu też jest grzechem), ponadto będzie to dla Polski niebezpieczne. Jeden z polityków ZChN - Jan Łopuszański stwierdził nawet, że "wejście Polski do Unii byłoby, w obecnym jej kształcie, dla Polski zabójcze", a przewodniczący NSZZ Solidarność w Ursusie mówi, iż Unia "zdoła dokonać tego, z czym trudzili się Bierut i Gomułka, tzn. zlikwidować w 90% polskie rolnictwo". Jeszcze lepiej określił to dyrektor Rydzyk:"Nie chcę takiej Unii Europejskiej, w której ziemię chłopa wykupują obcy, a on sam umiera z głodu" Brawo! Ciekawe czy ojciec-dyrektor Rydzyk wybrał się kiedyś za granicę? Tym razem zamiast wyruszyć na pielgrzymkę radziłbym pojechać np. do Anglii, Holandii, a nawet Hiszpanii, która jest jednym z najbiedniejszych krajów w Unii, i zobaczyć jak tam chłopi umierają z głodu. Żywność jest tam ekologiczna, nieskażona, najwyższej jakości. Ale rozumiem ojca-dyrektora, iż w natłoku spraw mógł nie wiedzieć. Tylko dlaczego polski chłop ma podwyższać jakość swoich produktów? Przecież do tego potrzeba wysiłku, a bądź co bądź, Polacy się tego boją. Dlatego tylko 25% rolników jest za wstąpieniem Polski do Unii, która i tak robi dla nas dużo. Wystarczy, że chce z nami rozmawiać, bo obywatel UE nie lubi mleka, chleba i innych produktów niskiej jakości- a zakładów produkujących takie są w Polsce setki.             "Rozbiór Polski' i "wyprzedaż polskiej ziemi" to buntownicze hasła przeciwników Polski w UE. Radziłbym się zastanowić na tym pierwszym. Skoro Polska nie wejdzie w skład państw UE na skutek takich "rydzykownych" zachowań, przejmie nad nami "opiekę" Rosja, bo sami sobie na pewno nie damy rady. Jestem pełen podziwu dla Unii, że chce z takim krajem jak nasz rozmawiać, gdzie 7% ludności posiada wyższe wykształcenie (Węgry - ponad 10%, Estonia 14%), a w rolnictwie pracuje ponad 19% ludności, dla przykładu, dwa lata temu w Hiszpanii procent ten był prawie o połowę mniejszy. Szkoda, bo Polacy zaczynają szkodzić sami sobie - maleje liczba zwolenników wstąpienia Polski do UE wśród jej mieszkańców - w ciągu roku spadło o 6% i wynosi obecnie 43%. Trudno się dziwić skoro według Wojciecha Cejrowskiego (ostatnio można pana Wojciecha usłyszeć w Radiu WAWA) proces integracji Polski z UE to zwykłe "wchłanianie naszego kraju w struktury Unii. Uważam, iż integracja polega na wzajemnym dopasowywaniu się Unii i Polski do siebie". I to jest myśl! Najpierw poczekamy, aż Unia obniży jakość swoich produktów, unijczyk wypije tyle spirytusu ile trzeba, chłopów będzie więcej i zaczną nic nie robić to wtedy łaskawie się zastanowimy, czy my do tej Unii zechcemy wstąpić.
Michał Marcinik
michmarc@webmedia.pl