Mnożą się napady z bronią w ręku podczas których giną niewinni ludzie. Po prostu znaleźli się w złym miejscu i o złym czasie. Wystarczy tylko podać przykłady bestialskiego zabójstwa Tomka Jaworskiego przez czterech młodocianych, czy napadu na listonosza. Ciekawym zjawiskiem jest to, kiedy napadnięty użyje nielegalnie posiadanej broni ma więcej problemów od swoich napastników. Problemów z prawem oczywiście. Wydaje mi się całkowitym bezsensem projekt Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji zaostrzający warunki jakie należy spełnić aby broń otrzymać: "pozwolenia na broń mogą być wydawane tylko na czas określony", ponadto posiadacze będą mogli ją "przechowywać wyłącznie w domu". Wspaniale, naprawdę trudniej o bardziej absurdalny projekt! Na myśl przychodzi mi sytuacja, w której napadnięty przeprasza napadającego słowami "zapraszam serdecznie do domu, gdyż tam tylko mogę mieć broń, wtedy będzie Pan/Pani mógł/mogła na mnie napaść". Prawda, że wspaniałe? Obecnie broń mogą posiadać osoby, które mają zawód o tzw. "stopniu zwiększonego ryzyka". Szkoda, że ostatnimi czasy praktycznie każdy zawód się tym charakteryzuje - od listonosza po nauczyciela. Moim zdaniem najpierw należałoby usprawnić działanie policji, tak aby zagrożenie i samo poczucie zagrożenia obywateli było jak najmniejsze. Wtedy dopiero będzie można obostrzyć reguły przyznawania broni. Zaostrzając przepisy przy obecnym stanie przestępczości mimowolnie rząd zgadza się na większą bezbronność obywateli przy wzrastającej przestępczości. | Dla przykładu opiszę Państwu wydarzenie, którego byłem świadkiem dwa tygodnie temu. Pod muzeum w Stuthofie zajeżdża autokar wraz ze Szwedzkimi turystami z polskim kierowcą. Na parkingu oprócz autokaru znajduję się tylko najnowsze Audi na niemieckich tablicach rejestracyjnych. Gdy szwedzcy turyści przekraczają bramę muzeum mija ich dwóch eleganckich panów w czarnych garniturach kierując się na parking. Po chwili słychać okrzyki "Policja! Zawołajcie policję!". Padają strzały. Okazuję się, że dwaj wspomniani panowie wsiedli do wspaniałego Audi (oczywiście nie było ono ich własnością) po czym próbowali nim odjechać. Zauważył to kierowca autokatu, który zabiegł im drogę. Gdy jeden z panów krzyknął do drugiego "Dawaj bron" kierowca pobiegł do autobusu skąd zabrał swój pistolet (prawnie posiadany), po czym oddał dwa strzały w powietrze w skutek czego wystraszeni złodzieje uciekli porzucając ukradziony samochód. Dzięki sprawności policji złodzieje zostali złapani niespełna 15 minut po kradzieży. A jak by to wyglądało gdyby kierowca autokaru posiadał broń nielegalnie? Otóż, po pierwsze, użyłby on jej bezprawnie, a po drugie nie w obronie własnego mienia i "zastosowałby środek niewspółmierny do zagrożenia". Wymiar sprawiedliwości lubi na takie rzeczy zwracać uwagę więc pewnie kierowca zostałby bardziej napiętnowany od złodziei...Na szczęście broń była legalna, więc obyło się bez podobnych zarzutów. Podobna sytuacja zaistniała w Gdyni, gdzie przechodzień oddał celny strzał w oponę samochodu, którym odjeżdżał złodziej. Na słowa uznania zasługuje decyzja o złagodzeniu kodeksu karnego poszerzającego granice obrony koniecznej. Teraz sąd będzie musiał odstąpić od kary, jeśli ofiara przekroczy zakres obrony koniecznej na skutek wzburzenia emocjonalnego spowodowanego przez zaistniałe okoliczności. Szkoda, że tak późno - nie byłoby bezsensownych procesów takich jak pani Elżbiety Borowik, która zastrzeliła złodzieja kradnącego znajdujący się w pobliżu jej domu transformator, czy emerytowanego żołnierza, który zabił złodzieja kradnącego radio samochodowe. Z drugiej strony gdy obserwuje się sytuacje w Stanach Zjednoczonych, gdzie nastolatek zastrzelił paru uczniów w szkolnej stołówce, powstaje pytanie jak bardzo można pozwolić na posiadanie broni obywatelom. Jednakże policja amerykańska jest chyba troszkę sprawniejsza od polskiej i tak wielkich uprawnień Amerykanie nie potrzebują. A Polacy? |
Michał Marcinik/SQ michmarc@webmedia.pl |