Love Parade '98
W sobotę, 11 lipca w Berlinie odbył się gigantyczny spektakl fanów muzyki Techno. Największy na świecie spęd miłośników komputerowych dźwięków w tym roku liczył ponad milion osób. Z lotu ptaka tłum przypominał pochód 1-Majowy, z tą różnicą, że był bardziej kolorowy, oczywiście bez chorągiewek, znacznie głośniejszy i z pewnością liczniejszy niż dawne, majowe spędy. Zorganizowany został ze sporym rozmachem - 47 sponsorowanych ciężarówek z olbrzymimi platformami, na których umieszczono głośniki i sprzęt, wyładowane były również po brzegi drgającymi i przedziwnie ubranymi (niekiedy i rozebranymi) osobnikami. Nastąpiła tu fuzja mody i sztuki. Pomiędzy wojskowymi marynarkami i ciężkimi butami można było się dopatrzyć nieco subtelniejszych strojów. Dziewczęta odziane w lekkie sukienki, z kiczowatymi dodatkami w stylu plastykowych słoneczników i gerber, z farbowanymi na przeróżne kolory włosami, w pończochach i trampkach radowały męskie oczy.Tłum drgając pod hasłem "Jeden świat, jedna przyszłość" krzyczał i przemieszczał się w iście ślimaczym tempie w kierunku Bramy Brandenburskiej. I cóż ten spektakl miał w zasadzie wspólnego z miłością? Chyba wiele, skoro następnego dnia tu i ówdzie można się było natknąć na puste opakowania po prezerwatywach. Charyzma Techno i wolnej miłości ogarnęła ponad milion osób z całego świata. Cóż jest takiego w tej muzyce, że gromadzi tylu fanów? Nie ma w niej ani krzty finezji lub jakiejkolwiek wirtuozerii. Prosty rytm wygrywany za pomocą komputera nie świadczy chyba o wyjątkowości tego łomotu.Odnoszę wrażenie, że do tego typu komponowania nie trzeba sie cechować słuchem muzycznym. | Wystarczy być odpornym na sporą liczbę decybeli i lubić się "powtarzać". "Utwory" te zdają się bowiem trwać bez końca. I oto dziw nad dziwy, najprostsze i jednocześnie najprymitywniejsze brzmienie staje się wręcz genialnym, pociąga miliony, a nakład sprzedawanych płyt osiąga gigantyczne sumy. Co tak wspaniałego jest w tym łomocie? Czyżby apogeum szczęścia na twarzach rozedrganych osobników miałoby świadczyć o fenomenie tej muzyki? Dochodzę do wniosku, że ludzie stają się minimalistami - wystarczy prosty rytm, w miarę często powtarzany, głośny i "równy", a wszyscy wpadają w przedziwny trans. Na tegorocznej Love Parade koncertowali: Marusha, Sven Väth, Westbam, Marc Spoon i inni. Szczerze mówiąc, dla mnie nie do odróżnienia. Dyskietki lub płyty z tego typu "dźwiękami" można nabyć w pierwszym sklepie za "rogiem" w cenie 5 DM. Kompozytor co prawda nieznany, ale śmiało może stanąć w rzędzie obok wspominanej już Marushy czy Westbam´a. Impreza miała trwać do północy, ale przeciągnęła się do bardzo późnych godzin nocnych. Jaki był jej bilans? 60 osób zatrzymano, zgłoszono 1200 przypadków wycieńczenia (ludzie bawili się do utraty sił w pełnym tego słowa znaczeniu), a na koniec zebrano 200 ton śmieci. Jak widać miastu jednak się cała impreza opłacała. Mało tego, pomysł podchwycili Francuzi i we wrześniu chcą zorganizować coś podobnego w Paryżu. Jak widać, Techno ogarnia świat. Czyżby Mozart przeszedł do lamusa?
Dorota Litkowski mardor@t-online.de | -- Love Parade 98 -->
Wiatr w oczy
Dzisiaj nie będzie mojego felietonu, za to opublikuję list jaki dostałem od jednego z czytelników. Wydaje mi się, że zbędne będą tu komentarze...
"Chciałbym podzielić się pewną sprawą dotyczącą polskiego szkolnictwa.
Jestem studentem na Politechnice. Jako że jestem osobą niepełnosprawną, zostało mi przyznane stypendium specjalne (od 01.01.1998) z tytułu inwalidztwa. Fakt faktem są to niewielkie stosunkowo pieniądze (ok 140 zł), ale zawsze to coś. jakież było moje zdziwienie, gdy na początku czerwca br. poinformowano mnie, że Ministerstwo Finansów obłożyło podatkiem moje stypendium. (?!?). Pokazano mi na uczelni pismo datowane cos ok. 15.05.1998r., w którym przeczytałem, że stypendium podlega opodatkowaniu, (oczywiscie różne paragrafy, ustawy itp. itd.). Oczywiście poinformowano mnie (w tym piśmie), że może w przyszłym roku będzie nieopodatkowane. Najśmieszniejsze jest to, że musiałem zapłacić podatek za | poprzednie miesiące (tj. od stycznia do maja). Na ten cel zostało przeznaczone moje czerwcowe stypendium i jeszcze musiałem dopłacić różnicę. Zastanawia mnie jedno. Na początku roku był wielki boom na temat nowej ulgi podatkowej dużo lepszej od darowizn, czy rent. Oczywiście mowa tu o stypendiach. Rząd do tej pory nie sprecyzował do końca swojego stanowiska w tej sprawie. (A jednak)
No i druga rzecz bardzo niesmaczna. Otóż stypendia naukowe i socjalne nie są w dalszym ciągu opodatkowane. Opodatkowane jest tylko stypendium dla niepełnosprawnych. Czyżby to miał być kolejny krok w stronę likwidacji barier osobom niepełnosprawnym? A może Rząd uważa, że niepełnosprawnym tak się dobrze wiedzie w Polsce, że...."
Wspaniale, prawda? Po co w ogóle niepełnosprawnemu stupendium? Może zamiast stypendium specjalny podatek od inwalidztwa?
Michał Marcinik michmarc@webmedia.pl | -- Wiatr w oczy -->
|