Tytuł ten w niczym nie adekwatny, ma przyciągnąć tych, którzy domagają się by Wirtual był bardziej świerszczykowaty, w sumie odrobina perwersji nikomu nie zaszkodzi (żadnej perwersji - przyp. Red. Nacz.), no może z wyjątkiem naczelnego.
Późne popołudnie, sobota 2 stycznia 2000 roku. Sylwestrowe balowanie zmęczyłoby najbardziej wytrwałych. Co tu zrobić? Może warto pójść na zakupy, a potem coś zjeść. Pokrzepiony tą jakże budującą ideą wsiadam do windy, wciskam parter, drzwi się zamykają, ale coś jest nie tak, winda jedzie raz w górę, raz w dół i w sumie zamiast wysiąść na parterze staje pomiędzy 12 a 13 piętrem, czuję się troszkę jak Bruce Willis w "Szklanej Pułapce", albo jak w "Kodzie Merkury" (-tylko szkoda, że nie ma zemną sympatycznego chłopca - pomyślałby Michael Jackson). Ale nie ma co, skoro mieszkam na 15 piętrze, to już przyzwyczaiłem się, że czasem trzeba korzystać ze schodów, ale zakupy sobie daruje, wracam do mieszkania, odechciało mi się jeść. Przypominam sobie, że miałem przesłać do redakcji pocztą elektroniczną artykuł (założę się, że jak zwykle po czasie - przyp. Red. Nacz.), odpalam komputer. Dlaczego pokazuje mi, że jest 4 stycznia 1980, pewnie coś mu się pokiełbasiło, zmieniam na 2 stycznia 2000. No i po problemie. Ale czy oby na pewno?
Tak może przykładowo wyglądać moje osobiste spotkanie z rokiem 2000, szalejące windy, lądujące na dachu helikoptery, które nie wiadomo dlaczego zaczęły latać do tyłu, bądź do góry nogami, to jest płozami. Prąd raz jest, raz go nie ma, dobrze że chociaż mam ogrzewanie z Elektro-ciepłowni Siekierki, oni już się przygotowali na rok 2000. Chociaż przy tym efekcie cieplarnianym, który mamy, śniegu nie widziałem w stolicy od kilku lat, jeszcze trochę i -5°C będzie rekordem stulecia. Ale nie rozumiem dlaczego mój komputer cofnął się w rozwoju o dobre 20 lat. Przecież do tej pory wszystko działało jak trzeba.
Otóż problem ów, zwany popularnie problemem roku 2000, bierze się stąd, że: Pierwsze komputery, dostępne na rynku w latach 80-tych (mówimy o komputerach, nie szafach na taśmę, które preferowały taśmę perforowaną) nie posiadały na swojej płycie głównej, układu, który zapamiętywałby aktualna datę i godzinę, przy każdorazowym uruchomieniu komputera należało je wprowadzić. Sposób obliczania polegał na tym, że podstawą jednostką obliczeń była ilość dni, które upłynęły od 1 stycznia 1980 roku. Gdyby to rozwiązanie pozostało we współczesnych komputerach, nie mielibyśmy najmniejszego problemu z końcem wieku, a wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli komputerowy Armageddon, cybernetyczny okres Burzy i Naporu. A tylko dlatego, że jesteśmy leniwi. Otóż w sierpniu 1984 wyprodukowano mały prostokącik o nazwie RTC, tzw, Zegar Czasu Rzeczywistego, wszedł on w skład komputerów kolejnej generacji, generacji AT. W module tym znajdowały się liczniki sekund, minut, godzin, dni tygodnia. Był swoistym zegarkiem niemal z wodotryskiem, jednak konstruktorzy zapomnieli o jednym. Stworzyli 2-cyfrowy licznik roku, pomijając licznik stulecia, wprowadzając jako stałą liczbę 19 przed rokiem. Jako, że potrzeby energetyczne owego modułu były niewielkie (dostawał skrzydeł bez obalenia puszki pewnego napoju) działał nawet wtedy gdy komputer był wyłączony i pamiętał wszystko to, co musieliśmy wprowadzać, korzystając ze starszych modeli PC. Ale co zrobi komputer, gdy nadejdzie rok 2000? Licznik roku zostanie przestawiony z 99 na 00, co korzystając z wpisanej na stałe daty | stulecia, da nam rok 1900, następnie komputer uzna (a podobno skubaniec nie myśli), że rok ów jest poza zakresem i ustawi nam datę 4 stycznia 1980. W sumie już od 1992 zaczęto produkować nowy rodzaj Zegara komputerowego, w którym zmiana wieku została uaktualniona, jednak szacuje się, że problem ów dotyczy 93% komputerów wyprodukowanych przed 1997 rokiem i 47% wyprodukowanych w 1997. Cała, jeżeli możemy to tak nazwać zabawa, odbywa się na zasadzie, że cześć aplikacji ma w swojej strukturze zapis 2 cyfrowy roku, stąd jeżeli będziemy np. chcieli posortować sobie dane w arkuszu kalkulacyjnym, to posortują nam się błędnie, podobnie może być z naszym kontem w banku na którym nagle okaże się, że staliśmy się milonerami, a jeżeli mieliśmy debet...hmm to chyba do końca życia sprzedając hot-dogi nie odkujemy się. Może się nam również, znaczy się komputerowi pomylić, dzień tygodnia, otóż rok 2000 będzie przestępny a 1900 nie był. Wszystko to wprowadzi chaos i jedynie brakuj tylko, żeby z niego wyłonił się mityczny Kronos z niebanalnym apetytem na kamiennego Zeusa.
Niektórzy producenci sprzętu komputerowego rozwiązują ów problem na zasadzie półśrodków, stosują tzw. metodę windowingu, otóż jeżeli komputer ma rok w przedziale 00-50 dopisują mu ze ma XXI w, jeżeli w przedziale od 51-99 to kodują wiek XX, jednak różni producenci różnie ustawili owe granice i ciężko jest przewidzieć jak zareagują komputery tego typu, lecz z innymi wytycznymi, po zetknięciu się ze sobą. Jak już mówiłem jest to jedynie półśrodek, ponieważ nie wykryjemy w ten sposób czy nasz komputer jest dobry czy też nie, natomiast w komputerach bez techniki windowingu można dokonać następującego testu, otóż jak wiemy zanim podejmiemy walkę z problemem, trzeba się przekonać, czy jest z czym walczyć. Najlepiej jest ustawić w komputerze datę 31 grudnia 1999, godzinę 23:58 wyłączyć system, podnieść go po kilku minutach (w ten sam sposób można sprawdzić przestępność roku 2000, tyle że datę ustawić na 28 lutego), jeżeli będzie wszystko ok., rewelacja - nie ma się czym martwić, jeżeli nie, to...
Problem ten jest na tyle poważny, że rządy powołują tzw. sztaby kryzysowe, obecnie polska izba informatyki zwróciła się do polskiego rządu celem stworzenia takiego organu (jednak problem ten jest nagminnie ignorowany). Rekiny rynku informatycznego próbują nieśmiało walczyć z tym problemem od dłuższego czasu, jednak wyliczono, że żeby pozbyć się problemu należy oprócz zmiany zegara w komputerze przeprogramować 90% aplikacji dostępnych na rynku, a to daje oko 180 mln linii kodu do poprawienia, gdzie jeden błąd może spowodować awarię całego programu. Łączny koszt walki z tym problemem szacuje się na około 600 bilionów $. Nie ma więc innego wyjścia, jeżeli chcemy uniknąć owego krachu kupujmy sprzęt komputerowy, zgodny ze standardem 2000.
Na pocieszenie dodam tylko tyle, że w 2038 czeka nas kolejny atak, tym razem nie z kosmosu, a z Internetu, otóż w roku owym przekręcą się liczniki mierzące czas na platformie UNIX, autor tego systemu przewidział to co do sekundy. Więc może powinniśmy przyjąć owe "Armageddony" jako naturalne skutki rozwoju cywilizacji? Co bynajmniej nie zezwala na to, by leżeć do góry brzuchem i zastanawiać się, czy zwariuje mój komputer czy sąsiada. I czy mój e-mail "o tematyce" dojdzie do ukochanej czy do szefowej działu kadr.
Soutys - Maciej Chmiel |