Cytowany fragment pochodzi z piosenki Wojciecha Młynarskiego. Pojawił się w tytule jak najbardziej celowo. Bo niniejszy felieton właśnie tego tyczy. Czyli rzeczy które można zrobić z komputerem i innymi akcesoriami, a o których to rzeczach nawet Ci się Czytelniku nie śniło.
Jak myślicie, do czego służy napęd CD-ROM? Do odtwarzania płyt CD? Czy aby na pewno? Zacytujmy więc list: "Mój brat, który pracuje w serwisie opowiadał mi o jednym użytkowniku, który przyniósł komputer żaląc się, że ta wygodna podstawka pod kawę (napęd CD-ROM) była bardzo kiepsko zrobiona i przy drugiej kawie mu się złamała." No i proszę. Jak to można klienta zdenerwować, instalując mu tak słabej kondycji podstawkę do kawy. A swoją drogą, producenci sprzętu komputerowego powinni zadbać o tak podstawowy przyrząd jak podstawka. Powinna być dodawana do komputera tak jak mysz i klawiatura. Załóżmy jednak, że nie jesteśmy nałogowym degustatorem kawy i nie przyszło nam do głowy stawianie gorącego kubka na otwartym CD-ROM'ie. Co możemy zrobić aby uatrakcyjnić sobie pracę i zapewnić kolegom chwilę niczym nie skrępowanej rozrywki? "U mnie w firmie ktoś przylepił do płyty CD żółtą nalepkę - post-it, na której sobie zapisał numer licencji. Było OK., dopóki nie włożył do napędu x24 (w swoim komputerze miał x4), płytki nie dało się wyjąć bez rozebrania CD." .Ktoś, kiedyś przetłumaczył tytuł filmu "Dirty Dancing" na "Wirujący Seks". Ciekawe jak by nazwał sytuację kiedy biedna, niczemu nie winna naklejka została tak brutalnie potraktowana przez napęd CD? Ale napęd ma za swoje! Po co chciał naklejce robić karuzelę?
No dobrze. Wymęczyliśmy już CD-ROM. Pora przejść do zdawałoby się bardziej prozaicznych urządzeń jak mysz i klawiatura. Do czego służy klawiatura wiecie? Wiecie, wiecie...niech się pani tak nie czerwieni. To do czego pani jej używa to już pani prywatna sprawa...wróćmy jednak do tematu, wiecie do czego służą poszczególne klawisze, potraficie je wciskać...pani nie potrafi?...no trudno...wszyscy wiecie na pewno gdzie znajduje się ten sławny klawisz "ANY" który tak często każą wam wciskać:))) (Press any key). I wiecie, że jak wam klawiatura zaczyna szfankować (ANY odmawia posłuszeństwa) to należy ja oddać do naprawy albo wyrzucić. Ale nie wszyscy wiecie. Pewna pani nie wiedziała. A sytuacja była następująca: "Przychodzi blondynka i mówi że ENTER w klawiaturze jej nie działa, na co kolega powiedział żeby przyniosła, to się zobaczy co jest nie tak. Na następny dzień pani przyniosła nam klawisz ENTER". To nie był dowcip o blondynce. Ta pani miała po prostu taki kolor włosów. No i wrodzone zdolności techniczne. Nie tak łatwo jest wyrwać ENTER z klawiatury. Chociaż...używając pilniczka do paznokci?! Ciekawe dlaczego ENTER się tej pani popsuł? A może jej po prostu nie lubił. Zdarzają się takie sytuacje. Przedmioty niby martwe a w naszych rękach ożywają i stają okoniem. Sam mam tak z odkurzaczem. Nigdy mnie skubany nie lubił. Może dlatego nie odkurzam:-). A co się dzieje kiedy nie lubi nas świeżo zakupiony komputer? Nie wierzycie, że może Was nie lubić? Posłuchajcie co zdarzyło się w pewnej firmie: "Kobitka dzwoni do serwisu, że jej komputer nie lubi. Serwisant się dziwi i pyta się, w jaki sposób ona to stwierdziła. No to ona tłumaczy, że jak siada do kompa to on piszczy. Facet się jeszcze bardziej zdziwił, ale pojechał do niej. Okazało się, ze miała tak potężne "płuca", że jak siadała do kompa to kładła je na klawiaturze. Bufor się szybko zapełniał, i komputer piszczał...". No cóż. Należy chyba pogratulować pani "płuc". Wydaje mi się, że nie tylko komputer by pod nimi piszczał:-). Ciekawe jak serwisant wytłumaczył klientce, że musi poddać się operacji zmniejszenia biustu? Dobrze, że przynajmniej przy posługiwaniu się myszą, biust odgrywa niewielką rolę. Wydawać by się mogło, że mysz każdy zna i wręcz intuicyjnie wyczuwa jak się nią posługiwać. Otóż nic bardziej mylącego. Mysz okazuje się dla niektórych stworzeniem pełnym tajemnic i zagadek. Nie pozostaje mi nic innego jak zacytować kilka listów mówiących o tym samym problemie. Oddajmy więc głos fachowcom: "Ja kiedyś uczyłem panie posługiwania się myszką. mówię paniom łopatologicznie (bardzo "niekumate"):
- To jest urządzenie do przesuwania kursora po ekranie, proszę wziąć do ręki i spróbować przesuwać lewo-prawo, góra-dół. Na to jedna pani podnosi myszkę ze stołu do góry , kładzie, podnosi, kładzie i mówi: lewo-prawo to działa, ale nie wiem jak przesunąć kursor do góry ekranu..." i następny:
|
"Ja uczyłem obsługi Windows, zamykania okienek, przesuwania itd.. Gadam więc kobiecie: w lewo, w prawo, nacisnąć lewy przycisk itd.. Aż w końcu mówię: myszką do góry...ona bierze mychę i podnosi pół metra ponad biurko.". Może chciała nią rzucić w znienawidzonego wykładowcę? No i w końcu nie ma się też, tak co z tego śmiać. W końcu panie robiły dopiero pierwsze kroki w nauce obsługi komputera. Ale i wśród tych które poradziły już sobie z poruszaniem myszą, może znaleźć się indywidualistka, zatruwająca życie panu wykładowcy: "Ja na kursie miałem taki przypadek. Pani obsługiwała myszkę dwoma rękami, ale jedną trzymała ją w powietrzu, a drugą kręciła kulką i twierdziła że jej tak wygodnie.". No i proszę. Tu wymyślają ergonomiczne klawiatury a tu pani twierdzi, że jej jest wygodnie. Oby takich więcej. Jaka oszczędność materiału na podkładki! Ale żebyście nie powiedzieli, że uczepiłem się tych myszy, powiem Wam kilka rzeczy o dyskietkach. Szczególnie te starsze modele 5.25 były bardzo interesujące. Wiele osób zastanawiało się do czego też służą i jakby tu je "udoskonalić": "Ja kiedyś czytałem, że gość kupił komputer. Wtedy były jeszcze dyskietki 5.25. W instrukcji było napisane, by wyjąć je z koperty i włożyć do stacji. Gość zadzwonił do serwisu jak nie mógł 9 krążka do flopa włożyć." (znam go osobiście - przyp. z-cy. red. nacz.) Przyznam szczerze, że nie wiem czy 9 sztuk by się tam zmieściło bo nie dysponuję już taka stacją, ale jak wiadomo ludzi mamy zdolnych. "W jednej ze szkół średnich, na początku roku na pierwszej lekcji informatyki facet się pyta czy ktoś umie uruchomić kompa. Zgłasza się jedna dziewczyna i mówi: najpierw włączamy zasilanie, później do stacji wkładamy dyskietkę i ją PRZEWIJAMY..." No i proszę. Można wreszcie coś innego z dyskietką zrobić niż tylko zapisać, sformatować czy też połamać.
Czy wiecie co to za komenda CLS w DOS-ie? Oczywiście. Nie muszę Wam nawet podpowiadać. A ta pani nie wiedziała: "Kiedyś, dawno temu na zajęciach z DOS-u, nauczyciel powiedział: "Proszę wyczyścić ekran", więc jedna panna wzięła chusteczkę i zaczęła czyścić ekran." Przynajmniej widać, że dobrze wychowana i gospodarna. Świetny materiał na żonę. Ale my tu śmichy-chichy uskuteczniamy z naszych rodzimych wpadek a za granicą wcale nie jest lepiej. No chociażby w takiej kolebce komputerów jak USA: "Babka (amerykanka) dzwoni do serwisu, że jej drukarka Canon, nie pracuje tak jak należy. Facet z serwisu pyta, czy pracuje pod Windows?
Na to ona, że nie, że pod ścianą, ale że facet ma rację, bo kolega ma biurko pod oknem (window) i u niego wszystko jest ok." Na zakończenie tej wyliczanki "co by tu jeszcze spieprzyć panowie, co by tu jeszcze", która mam nadzieję, że Was nie znudziła, jeszcze jeden list który mam nadzieję, że podsumuje ciągłą walkę człowieka z komputerem o lepsze jutro: "Słyszałem opowieść kumpla, który kończąc wizytę u klienta poprosił, żeby kobieta skopiowała mu na następny dzień dyskietkę. Przychodzi, a ona podaje mu kartkę A4 ze skopiowaną na ksero Dyskietką i opisem "awers", "rewers"".
Dziękuję za uwagę i żegnam się do następnego wydania magazynu Wirtu@l.
Wszystkie cytowane listy, pochodzą z grupy pl.listserv.chomor-l
Andrzej Vader
http://friko.onet.pl/ld/a_vader/
Tak mnie korci, więc dopiszę co nieco. Otóż swego czasu jako licealista pracowałem w wakacje w firmie komputerowej. I pewnego dnia szefostwo wysłało mnie do siedziby głównej TP S.A. w Warszawie (na ul. Świętokrzyskiej), panie z jakiegoś działu miały problem z drukarką. Nie dość, że zwiedziłem pół piwnicy, żeby podpisali mi, że dokonałem serwisu, i pół 2 piętra, żeby znaleźć pokój z "uszkodzoną" drukarką, to jeszcze ochrona 3 razy kazała mi się wylegitymować - jak wchodziłem, jak się pytałem o pokój, jak wychodziłem. Z drukarką wszystko było w jak najlepszym porządku, tyle, że jakieś szkudne łapki ją odinstalowały. Jako, że nie była to jedna z tych drukarek, do której można znaleźć drivery w Win95. Poprosiłem o dyskietkę instalacyjną. Pani coś tam bąknęła pod nosem i powiedziała, że zaraz wróci. Wróciła z jakimś panem i powiedziała mniej więcej tak: "To jest pan [tu padło imię] robił on u nas w firmie instalację [tu padł typ instalacji, chyba była to instalacja elektryczna, ale nie jestem pewien] może on coś pomoże, ale mówi, że nie ma żadnych dyskietek". I jak tu się przynajmniej nie uśmiechnąć.
Maciej Chmiel
z-ca red. nacz.
|