magazyn internetowy Wirtu@l!
Wirtu@l! w Internecie: http://wirtual.pl/
[magazyn internetowy Wirtu@l]
NAJTAŃSZA REKLAMA W WIRTUALU!



Gdzie po słońce... i nie tylko?

Napracowaliśmy się w tym roku już co niemiara. Często praca po 14-16 godzin na dobę. Ciągła gonitwa, wiele męczących podróży zagranicznych i krajowych. Wszystko to wyczerpało już nas krańcowo. Pewnego dnia powiedzieliśmy sobie: dosyć tego, robimy sobie przerwę, bo zdrowie ma się tylko jedno (a i ono zaczęło już szwankować). Decyzja szybka: Trzeba gdzieś wyjechać. Gdzie? Tam gdzie ciepło. Po krótkich rozważaniach dochodzimy do zgodnego ustalenia: Majorka. Bo tam teraz ciepło, ale nie za gorąco, no i nie za daleko. Samolotem ok. 2 godziny 40 minut lotu. Dzwonimy do kilku Biur Podróży. W końcu wybieramy ofertę jednego z nich (nazwy nie podajemy aby nie być posądzonymi o reklamę): Hotel***, śniadanie, obiadokolacja, basen przy hotelu, odległość od plaży w Arenal ok. 100 m - i to wszystko za kwotę 437 USD za tydzień pobytu wraz z przelotem samolotem hiszpańskich linii FUTURA. Przylatujemy zgodnie z planem. Warunki na miejscu tak jak w ofercie - bez żadnych niemiłych niespodzianek. Uprzejmosć i kultura na każdym kroku - daje to nam poczucie, że tutaj wobec turysty, gościa obowiązuje w pełnym tego słowa znaczeniu zasada: "Klient - nasz Pan". No i ceny porównywalne z naszymi, a w wielu przypadkach nawet niższe. Plaża w s'Arenal o długości prawie 6 km - czysta, wyposażona w liczne kosze i w odróżnieniu od naszych rodzimych plaż, sprzątana i mechanicznie grabiona w nocy lub wcześnie rano, kiedy jeszcze nie ma na niej plażowiczów. Sklepy, sklepiki, bary, restauracje, ogródki piwne, etc. - co krok. Mimo, że wszędzie jest obecna dyskretna muzyka i TV-SAT, nie słychać wszem i wobec tak u nas nieodłącznego w takich miejscach hałasu i krzykliwego zgiełku. Urok Majorki to przecież nie tylko słońce i plaże. Gospodarze umieją stworzyć turyście inne atrakcje, które go tutaj przyciągną jeszcze nie raz. Wycieczki wokół całej wyspy, a wśród nich niepowtarzalna pod nazwą "Majorka w pigułce", w czasie której podróż odbywamy trzema środkami lokomocji: autobusem, kolejką sprowadzoną w 1911 roku z San Francisco, statkiem - dają tylko próbkę tego co można na Majorce zobaczyć i przeżyć. Wyprawa do dwóch (spośród dwustu jakie są na Majorce) jaskiń zwanych Smoczymi, odwiedzenie Valldemossy - miejsca pobytu Chopina i panorama całej Palmy de Mallorca - stolicy wyspy - podziwiana z szczytu zamku Kartuzów - stwarza wrażenie, które każdy turysta będzie wspominał długo. Pobyt w miasteczku wodnym AqaCity i podróż łodzią podwodną "Nemo", z której wnętrza można podziwiać życie w głębinach, uzupełniają te wrażenia i mimo wszystko powodują, że za jakiś czas chciałoby się tutaj powrócić.

Tak, Majorka to na pewno wielki kurort turystyczny, ale jakże przyjazny, gościnny i mimo, że wielojęzyczny (podczas spacerów i pobytu na plaży można słyszeć chyba większość języków naszego świata), to pozbawiony harmidru, hałasu i brudu. Jednak, jak twierdzą sami gospodarze, coraz częściej dają o sobie znać kieszonkowcy, i to nie zawsze rodzimi. Jak na razie nie wymienia się w tej grupie Polaków.

Dbałość o środowisko, system oczyszczalni ścieków i właściwa gospodarka odpadami dobrze wróżą tej hiszpańskiej wyspie. Najważniejsze jest chyba jednak to, że gospodarze - mieszkańcy tej ślicznej wyspy na Morzu Śródziemnym - mają świadomość (podkreślają to w bezpośrednich rozmowach), iż nic nie jest dane raz na zawsze, że samo słońce nie wystarczy wiecznie. Mają świadomość, że aby ludzie przyjeżdżali tu w przyszłości, środowisko musi być czyste, a ich bieżąca działalność musi być jeszcze bardziej proekologiczna. Podkreślają, że tego, co teraz zarabiają na turystyce nie można przejeść, trzeba mądrze inwestować, aby w przyszłosci być atrakcyjnym i konkurencyjnym wobec innych kurortów turystycznych. Tak, gospodarze mają świadomość, że żyć z turystki muszą nie tylko oni dzisiaj, ale również ich dzieci i wnuki w przyszłości. Tego podejścia można gospodarzom pozazdrościć i westchnąć: Dlaczego to nasi przedsiębiorcy często nie mają takiego podejścia...?

Tak już na marginesie dodajmy, że gdyby nie liczyć kosztów przelotu, to pobyt w hotelu*** nad naszym polskim Bałtykiem jest około 25% droższy (no, a temperatura wody, powietrza i ciągle jeszcze standard usług nie może być porównywalny z Majorką).

Leżąc na plaży w s'Arenal zastanawialiśmy się dlaczego w Polsce, u nas nie można na turystyce zarabiać więcej? Przecież często podczas zawodowych pobytów za granicą słyszeliśmy opinię, że Polska to ciekawy kraj. Czyżby więc tylko klimat przesądzał o wszystkim? Chyba jednak nie. Bardziej dogłębne przemyślenia skłaniają nas do niżej wymienionych refleksji:

  • musimy myśleć co zrobić, aby turysta, w tym również ten zagraniczny, zechciał do nas przyjechać i wydać pieniądze, i jeszcze aby tu wrócił kilkakrotnie, a nie jak to jest nadal dość częste - aby tylko zostawił pieniądze (i to dość dużo), a następnie szybko wyjechał
  • trzeba pamiętać, że w świecie jest konkurencja i to bardzo duża. Pieniądze się robi przy małym zysku jednostkowym i dużej ilości turystów, a nie jak dotychczas niektórzy myślą: mała ilość - wielki zysk... - zarobionych pieniędzy nie można przejeść, trzeba inwestować w rozwój z myślą o przyszłości
  • więcej dbałości o czystość środowiska naturalnego, działać proekologicznie, z myślą o następnych pokoleniach
  • zapewnić odpowiedni standard i różnorodność usług (wycieczki krajoznawcze, imprezy rozrywkowe itp.) wychodząc z założenia, że gusta i oczekiwania turystów są różne
  • nade wszystko musimy umieć stworzyć przyjazny klimat gościnności (niekoniecznie zawsze tej polskiej odnoszącej się do hasła: "Zastaw się, a postaw się"
  • kultury i atmosfery świadczącej o tym, że turysta nie jest tylko jednostką, z której chcemy wyciągnąć ile się da, ale że jest on podmiotem, dla którego (przecież za jego pieniądze) uczynić chcemy wszystko, aby czuł się u nas dobrze i aby chciał do nas jeszcze niejeden raz wracać.

Myślimy, że gdyby tak nasze podejście uwzględniało większość refleksji wymienionych wyżej (a szczególnie, gdyby tak podmioty prowadzące działalność w obsłudze krajowego ruchu turystyczno-wypoczynkowego wzięły sobie je do serca i realizacji), to może za kilka lat zamiast na gorącą Majorkę z przyjemnością pojedziemy nad chłodniejszy polski Bałtyk. Może nad ten polski Bałtyk, w polskie góry i lasy, nad czyste (oby!) polskie jeziora z przyjemnością pojedzie Francuz, Hiszpan..., bo przecież Polska to taki piękny i ciekawy kraj...

Oby tak się stało. Póki co - słonecznych i udanych wakacji w kraju i szerokim świecie Wszystkim Czytelnikom Wirtu@la życzą:

Zbigniew Wróblewski
cts@wirtual.pl

Robert Wróblewski
robertw@wirtual.pl

· Strona główna · · Internet · · Komputer · · Code Zone · · Telekomunikacja · · Felietony ·